Pociąg z
Paryża wjedzie na nie swój tor przy obcym peronie.
Stacja:
Wielka Polityka.
Pasażerom
wysiadającym życzymy dobrej zabawy i mocnych nerwów. Pasażerom
przesiadającym się życzymy wspaniałej dalszej podróży.
Pasażerom niezdecydowanym życzymy większej decyzyjności, a
pozostałym pasażerom życzymy pozostania sobą i wesołych świąt.
Tak aby nikt nie pozostał bez życzeń.
Ja
wysiadłam. I dzisiaj, po 42 dniach od decyzji o wysiadce,
odwróciłam się i po raz pierwszy rzuciłam tęskne spojrzenie w
kierunku, w którym odjechał pociąg. Gdyby tylko życzono pasażerom
możliwości powrotu... Przecież życzenia się spełniają.
Ale nie ma odwrotu.
I utknęłam
w szczerym polu, a właściwie dopiero z obecnej
perspektywy widzę, w jak bardzo szczerym polu mnie wysadzono.
Szczerym do bólu. Teraz to się zrobiło pięciogwiazdkowe pole
namiotowe. Z recepcją. Ale przynajmniej wysiadł ze mną jeden z
kontrolerów. Miły. Taki, co tylko w PKP się zdarzyć może. I on
więcej jeździł i może opowiedzieć. No i jest kobietą, czyli
często wychodzi poza swoje służbowe kompetencje, żeby było nam
lepiej. I żeby żyło się dostatniej, a Polska rosła w siłę.
Mój
zakres obowiązków i tak nie ma granic, więc nigdy nie wyjdę poza
służbowe kompetencje. Zawsze działam w ich ramach. To nieludzkie.
Tak myślę, bo .. nie wiem, uciekła mi myśl. Lata sobie teraz
gdzieś po polu babci Ani i zrywa astry. Bo to chyba astry rosną
jesienią. I jak pięknie tańczy. Twerkuje w rytm chwytliwej melodii Konshensa. Potwerkowałabym z nią.
Może na następnej stacji będzie lepszy parkiet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz